Kolejna Historia nr.4
Kolejna historia zaczyna się od
odpowiedzialności. Jako najstarsze dziecko ciężko jest,za wszystko
odpowiedzialny jesteś ty. Musisz dźwigać ten ciężar, jesteś
zdany na siebie. Zabawy zabawami, ale musisz trzymać rękę na
pulsie. Moja pierwsza odpowiedzialność, to gdy siostry zaczęły
jeść żarówki na choince podłączone do prądu, na szczęście w
porę wyłączyłem z zasilania,bo mogło być różnie. Siostry też
udane zrobiły mi kiedyś kawał, wysłały kiedyś ogłoszenie
do"Przyjaciółki" taka gazeta w tamtym czasie, że szukam
przyjaciół. Setki listów,oferty różne przychodziły. Najbardziej
mnie rozśmieszył jeden list, jakaś dziewczynka napisała, że mam
jej kupić pierścionek zaręczynowy, a ja miałem wtedy może z osiem
lat, to było zabawne, ona pewnie też coś koło tego, patrząc na
pisownie. Listonosz nie nadążał nosić listów, chyba był już
zdenerwowany tyloma listami. Listy były różne, od wymiany
znaczkami pocztowymi po zaręczyny. Ja na początku nie wiedziałem
skąd tyle listów do mnie, ale później siostry się przyznały,
miałem dość ich żartów. Takie zwyczajne, niezwyczajne życie. W
szkole podstawowej miałem swoją paczkę przyjaciół, zawsze coś
wymyślaliśmy i trzymaliśmy się razem. Byłem raczej osobą, która
dobrze się uczyła,czerwony pasek itp., choć w wyższych klasach
zapał do nauki osłabł, ale nie uczyłem się źle. Podstawówkę
wspominam tak sobie, taki zwykły czas, raczej nauka niż zabawy czy
szkolne dyskoteki. Szkoła średnia, trudno było wybrać nie było
tak jak teraz tylu kierunków. Chciałem iść na elektronikę, ale
tam cudem można było się dostać, więc nawet papierów nie
składałem. Postanowiłem, że pójdę na kierunek elektryczny w
innej szkole, nie był to szczyt moich marzeń, ale trudno się mówi.
Musiałem przejść testy psychologiczne, każdy musiał kto tam się
starał. Po testach, gdy sprawdzono wyniki wyszedł jeden z
egzaminatorów i powiedział moje imie i nazwisko, zdziwiłem się,
dlaczego mnie szuka, myślałem, że coś nie tak, a on chciał mnie
zobaczyć, dlatego że napisałem najlepiej, nie wiem może ponad
normę, pogratulował mi, a ja podziękowałem. Pierwszy rok był w
miarę poznawałem nowych ludzi. Jednak w pewnym momencie straciłem
zapał do nauki, może temu, że byłem starszy i chciałem trochę
normalnego życia jak inni, gra w piłkę, koszykówkę, siatkówkę,
poznawanie dziewczyn nowych, ogniska i imprezy. Jak to mówią
hormony szaleją. W sumie to nie był zły czas, dopóki nie poznałem
dziewczyny, która chciała, a może zrobiła to, nasyłając na mnie
kolesi, tylko temu, że z nią zerwałem, po prostu źle trafiłem,
pomyślałem sobie. Przez jakiś czas wolałem być sam, żeby nie
wpakować się w taką samą mine no i wolałem, jak dziewczyna
mieszka trochę dalej, żeby nie patrzeć, gdy coś pójdzie nie tak.
Dziewczyny pojawiały się i znikały,ale starałem się rozstawać
bez kłótni, by jednak to było w przyjacielskiej atmosferze
rozstanie, załatwiałem to sam, bez pośredników, bo uważam, że
takie sprawy załatwia się samemu. W końcu pojawiła się
dziewczyna, ale ja musiałem iść do wojska. Było to dla mnie
trudne, bo nie wiedziałem czy przetrwa ten związek to, więc
zaproponowałem, że na czas wojska się rozstaniemy, jeśli to
miłość to przetrwa próbę czasu. Jednak nie przetrwało, więc
postanowiłem, że na czas wojska żadnych związków. Ten czas był
miły dobrze go wspominam, trochę zwiedziłem miejscowości i wesoło
było z kolegami z którymi służyłem. Po wojsku szukałem pracy,
nie było to łatwe, ale coś znalazłem, co do dziewczyn miałem
dość szukania na siłę, czasem wszystko samo się układa. Zająłem
się pracą, zakładałem możliwość wyjazdu za granice w celu
zarobku, jednak życie płata figle i nie jest tak jak zakładamy.Wizy
nie dostałem, więc nie mogłem wyjechać skupiłem się na pracy w Polsce. Pomagałem ojcu w działalności, ale to też się nie udało,z
powodu zmiany prezesa i nowych zarządzeń. Taka historia prawdziwa,
nieprawdziwa, zwykłe życie na dziś, wszystko zależy od drobnych
szczegółów, by życie nam się odmieniło,w tym wypadku nie do
końca szczegóły wpływały pozytywnie.Moim zdaniem nasze życie
zależy od naszych wyborów, mamy wybór wyjechać za granice lub nie,
to są nasze ścieżki życia, którymi podążamy i tak kreuje się
nasze życie, inni ludzie też mają wpływ na nasze życie, ci
których spotykamy codziennie lub co jakiś czas, nawet listek
spadający z drzewa, ma wpływ na nasze życie, może je uratować lub
zabić, swego czasu pomyślałem, że ludzie są połączeni z
gwiazdami i planetami, jeśli układ planet zależy od pojedyńczego
człowieka, to może być tak, że śmierć danej osoby może
prowadzić do zmiany układu planet. To może mieć wpływ na warunki
pogodowe, na to że planeta zmienia prędkość obrotu wokół własnej
osi lub przebiegunowanie. Takie moje rozważania na dziś...
Kwintesentny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz